Po szybie
spływa
mętność niestałości
mojej.
Pęknięta nuta
absurdem
fałszujących wahań
nastroju.
Chwiejność myśli
gorzkim
porażeniem
umysłu.
Nie czując
zmysłów
niepewnością
zostaję.
30 grudnia 2013
29 grudnia 2013
Wyładowanie
Błyskawica świecąca struna
diamentów oplotła mą szyję
w ułamku sekundy
odcięła od czystego
powietrza
zamieniając barwę żółtego
słońca w chmurę ciemnego
fioletu.
Na zawsze
znikam
z pola widzenia
w
niewolę złej
energii.
diamentów oplotła mą szyję
w ułamku sekundy
odcięła od czystego
powietrza
zamieniając barwę żółtego
słońca w chmurę ciemnego
fioletu.
Na zawsze
znikam
z pola widzenia
w
niewolę złej
energii.
24 grudnia 2013
Neuroza
Bez generała
centrum myślenia
spróchniało.
Zerwane nerwy
mostem wiszącym
który dotyka bez świadomości
obumarłych półkul.
Ośrodkiem dowodzenia
sprężyna
chwiejny łącznik
pozbawiony czucia
zamyka dostęp do swobodnego
kierowania obwodem dobrego
samopoczucia.
Rdzeń grubym sznurem
z pętlą lęku
paraliżuje moją wegetację.
Pod białą ścianą stoi
zaciemnione lustro
a w nim na zawsze ja.
centrum myślenia
spróchniało.
Zerwane nerwy
mostem wiszącym
który dotyka bez świadomości
obumarłych półkul.
Ośrodkiem dowodzenia
sprężyna
chwiejny łącznik
pozbawiony czucia
zamyka dostęp do swobodnego
kierowania obwodem dobrego
samopoczucia.
Rdzeń grubym sznurem
z pętlą lęku
paraliżuje moją wegetację.
Pod białą ścianą stoi
zaciemnione lustro
a w nim na zawsze ja.
23 grudnia 2013
Bumerang
Wchodzę w ciemność nagiej nocy
w oddali dzwon cicho wybił północ
zmięta pościel walczy z koszmarem
na poduszce cień przemocy.
Pod łóżkiem przepaść
nad nią morderca marzeń
a w mroku katastrofa
znikły sny.
Wodospad cierpień zawisł
nad głosem nirwany
prawda kluczem bram chaosu.
Przerażenie drży z zimna
nie może doczekać poranka
poranna rosa rozmywa nocne zmory
i daje odpocząć zmęczeniu.
O zmierzchu kolejny raz powraca
demon zła by znów sypnąć solą
na niegojące rany i grać na strunach
znużenia bezsenny koncert.
20 grudnia 2013
Ogród zadumy
Na wrzosowisku meta
zakazanych spotkań
wspomnienia spływają
wilgocią spuchniętych
od bólu powiek.
W chłodne dni zniechęcenia
zapadać w sen
na wzgórzu kwitnących
wrzosów,by zobaczyć
pozytywną plamę
jesiennych rozmyślań.
Ametyst kwiatów rozjaśni
urok listopadowej
narkozy
a szafir niezapominajek
obudzi zimowe pragnienia.
Nowe wyzwania wielobarwnym
ogrodem pachnącym nadzieją
na lepsze jutro.
zakazanych spotkań
wspomnienia spływają
wilgocią spuchniętych
od bólu powiek.
W chłodne dni zniechęcenia
zapadać w sen
na wzgórzu kwitnących
wrzosów,by zobaczyć
pozytywną plamę
jesiennych rozmyślań.
Ametyst kwiatów rozjaśni
urok listopadowej
narkozy
a szafir niezapominajek
obudzi zimowe pragnienia.
Nowe wyzwania wielobarwnym
ogrodem pachnącym nadzieją
na lepsze jutro.
16 grudnia 2013
Dwulicowość
Zatrzymać fałsz milczących ścian
udawana biel płaszczykiem
zakłamania.
W zamkniętym uścisku przekrwionych żrenic
zdolność myślenia próżnią
nieobecnej przestrzeni.
Zwężająca perfidna linia
zasznurowała czystość ust
oniemiały jęk pleśnią nikczemnych
języków.
Pod maską tnących nożyc
pocięta prawdomówność
czeka na lepszy świat.
udawana biel płaszczykiem
zakłamania.
W zamkniętym uścisku przekrwionych żrenic
zdolność myślenia próżnią
nieobecnej przestrzeni.
Zwężająca perfidna linia
zasznurowała czystość ust
oniemiały jęk pleśnią nikczemnych
języków.
Pod maską tnących nożyc
pocięta prawdomówność
czeka na lepszy świat.
14 grudnia 2013
Bezustannie
Lekka bez butów ulatuje
na wskazówkach czasu
do miejsc, których nie ma
na mapie.
Pieprz i wanilia prowadzą
do strefy wiecznych sekund
minuta pedałuje bez końca
na skrzydłach wolności.
Godzina tajemnicą nieznanej
wędrówki, a doba przedłużeniem
marzeń
czeka na nowy miesiąc euforii.
Boso przemykać przez wszystkie
zegary bijące światłem w mroku
dla innych.
Bez daty przydatności na zatrzymanie.
na wskazówkach czasu
do miejsc, których nie ma
na mapie.
Pieprz i wanilia prowadzą
do strefy wiecznych sekund
minuta pedałuje bez końca
na skrzydłach wolności.
Godzina tajemnicą nieznanej
wędrówki, a doba przedłużeniem
marzeń
czeka na nowy miesiąc euforii.
Boso przemykać przez wszystkie
zegary bijące światłem w mroku
dla innych.
Bez daty przydatności na zatrzymanie.
12 grudnia 2013
Telenowela
Nie zatrzymuj mnie
odchodzę
to koniec naszej powieści.
Nie mam pomysłu
na nowy scenariusz
więcej odcinków nie będzie.
Zrywam kontrakt
nie zagrasz żadnej roli
na tej scenie.
Ten tasiemiec ciągnie się za długo
ostatnia stop klatka
zamknęła nasz rozdział.
odchodzę
to koniec naszej powieści.
Nie mam pomysłu
na nowy scenariusz
więcej odcinków nie będzie.
Zrywam kontrakt
nie zagrasz żadnej roli
na tej scenie.
Ten tasiemiec ciągnie się za długo
ostatnia stop klatka
zamknęła nasz rozdział.
10 grudnia 2013
Róża
W ogrodzie wyrosła róża
bez kolców
od początku istnienia
wyobcowana przez otoczenie
które kochała.
Poranna rosa odsłaniała
urodę udręczonych
płatków
zachwycała innością
której nikt niechciał
dostrzec.
Nie pielęgnowana usychała
w poczuciu winy swej
odmienności.
Odizolowana
porzucona
chyliła się ku upadkowi
bezdomna odłączona od tlenu
w monotonii powolnej agonii
konała.
Udrękę skrócił jej zegar
wybijając ostatnią jesienną porę
roku.
bez kolców
od początku istnienia
wyobcowana przez otoczenie
które kochała.
Poranna rosa odsłaniała
urodę udręczonych
płatków
zachwycała innością
której nikt niechciał
dostrzec.
Nie pielęgnowana usychała
w poczuciu winy swej
odmienności.
Odizolowana
porzucona
chyliła się ku upadkowi
bezdomna odłączona od tlenu
w monotonii powolnej agonii
konała.
Udrękę skrócił jej zegar
wybijając ostatnią jesienną porę
roku.
8 grudnia 2013
Wrażliwość
Dobroć rozkwitła
zapachem bzu
kolorem delikatnej
mgiełki.
Szeptem obudziła uśpione
piękno lśniącej perły
pod muszlą nieodkrytych uczuć.
Na strunie miłości oddycha dźwiękiem
czystej duszy.
Opętana szorstką pajęczyną
bezduszności
uczulona na oziębłość
gubi subtelność
odgrywanej przez siebie roli
przy pustej widowni.
zapachem bzu
kolorem delikatnej
mgiełki.
Szeptem obudziła uśpione
piękno lśniącej perły
pod muszlą nieodkrytych uczuć.
Na strunie miłości oddycha dźwiękiem
czystej duszy.
Opętana szorstką pajęczyną
bezduszności
uczulona na oziębłość
gubi subtelność
odgrywanej przez siebie roli
przy pustej widowni.
6 grudnia 2013
Niezwykłość
Za parawanem
ukryta nagość
natchnieniem strzały
w
ręku Erosa.
Burgund żaru
rozniecił
zgaszoną gorączkę
pożądania.
Wyblakłe uczucie
znikło za horyzontem
by powrócić w zmysłowej
scenerii.
Pozostało namiętnym zjawiskiem
w
blasku zachodzącego
słońca.
Koralowe serce
maluje wyjątkową
harmonię spełnionej
miłości.
ukryta nagość
natchnieniem strzały
w
ręku Erosa.
Burgund żaru
rozniecił
zgaszoną gorączkę
pożądania.
Wyblakłe uczucie
znikło za horyzontem
by powrócić w zmysłowej
scenerii.
Pozostało namiętnym zjawiskiem
w
blasku zachodzącego
słońca.
Koralowe serce
maluje wyjątkową
harmonię spełnionej
miłości.
W labiryncie
W spirali śmierci
błądzić po krętych ścieżkach
przezwyciężać strach
odkrywać tajemnicę
iść jedną i drugą stroną
dotykać ludzkich szkieletów.
W błędnym kole malować
ukryte pragnienia
podążać po zawiłych figurach
geometrycznych nie szukając
wyjścia do świata
gdzie rządzi złota moneta głupoty.
błądzić po krętych ścieżkach
przezwyciężać strach
odkrywać tajemnicę
iść jedną i drugą stroną
dotykać ludzkich szkieletów.
W błędnym kole malować
ukryte pragnienia
podążać po zawiłych figurach
geometrycznych nie szukając
wyjścia do świata
gdzie rządzi złota moneta głupoty.
3 grudnia 2013
Bez kolorów
Na ulicy gwarnej
ślepe kamienice
w oknach zastraszone twarze
na parapetach ptaków cienie.
Zasłony przesiąknięte
dymem przemocy
za ścianą głośny płacz dzieci.
Milczące lustra a w nich odbicia
obojętnych spojrzeń morderców
skrzywdzonych duszyczek.
ślepe kamienice
w oknach zastraszone twarze
na parapetach ptaków cienie.
Zasłony przesiąknięte
dymem przemocy
za ścianą głośny płacz dzieci.
Milczące lustra a w nich odbicia
obojętnych spojrzeń morderców
skrzywdzonych duszyczek.
1 grudnia 2013
Kameleon
Zamienię barwy wojny-na biały
symbol pokoju
czerwony-na ognistą płomienną
miłość
zielony-na łąki kwiatów
spokoju.
A na koniec
pomarańczowy-na niekończący się
zachód słońca.
Nie czując zagrożenia
barw swych nie zmieniam.
symbol pokoju
czerwony-na ognistą płomienną
miłość
zielony-na łąki kwiatów
spokoju.
A na koniec
pomarańczowy-na niekończący się
zachód słońca.
Nie czując zagrożenia
barw swych nie zmieniam.
29 listopada 2013
Czuję się jak
ściana obdarta przesiąknięta
chłodnym spojrzeniem
pustych wnętrz
węgiel wypalony niedający
ciepła
niepokój oblany brakiem
szacunku i nienawiścią
kwiat ścięty powoli usychając
patrzy z pogardą na otaczającą
go obojętność
wyrzucona z pędzącego pociągu
nie mogę podnieść swojego
ciężaru odrzucenia
chcę biec przed siebie
jak stado dzikich koni
nie zatrzymując
i pozostać w biegu
do końca.
chłodnym spojrzeniem
pustych wnętrz
węgiel wypalony niedający
ciepła
niepokój oblany brakiem
szacunku i nienawiścią
kwiat ścięty powoli usychając
patrzy z pogardą na otaczającą
go obojętność
wyrzucona z pędzącego pociągu
nie mogę podnieść swojego
ciężaru odrzucenia
chcę biec przed siebie
jak stado dzikich koni
nie zatrzymując
i pozostać w biegu
do końca.
28 listopada 2013
Zima
Nadchodzą dni mrozu i chłodu
nadchodzą dni okryte płaszczem lodu
miasta i wsie puchem białym okryje
i noc dniem przykryje.
Na jej rozkaz lawina schodzi z prędkością
światła zbierając po drodze żniwo śmierci
na jej skinienie lód zdradliwy pęka
pod lodem ciemność , rozpacz i męka.
Piękna-choć mściwa
Spokojna-lecz bezlitosna
Cicha-choć gniewną ma twarz
Zima która niszczy i zabija
która wyrządza dużo złego
trzymać nas będzie w garści
aż do lutego.
nadchodzą dni okryte płaszczem lodu
miasta i wsie puchem białym okryje
i noc dniem przykryje.
Na jej rozkaz lawina schodzi z prędkością
światła zbierając po drodze żniwo śmierci
na jej skinienie lód zdradliwy pęka
pod lodem ciemność , rozpacz i męka.
Piękna-choć mściwa
Spokojna-lecz bezlitosna
Cicha-choć gniewną ma twarz
Zima która niszczy i zabija
która wyrządza dużo złego
trzymać nas będzie w garści
aż do lutego.
26 listopada 2013
23 listopada 2013
Bez powrotu
Mokra od łez
zmywam gorzki smak
pocałunków z mych ust.
Pożar wypowiedzianych słów
nie ugasi wilgotność
mego ciała.
Chłodnym dotykiem
zamroziłeś
moje pragnienia.
Wspomnienia pożółkły
jak liście
jesienną porą.
Jak kartki z kalendarza
zamazane
nie chcą pamiętać.
Wypalone obojętnością oczy
tęsknią za światłem
naszej bliskości.
zmywam gorzki smak
pocałunków z mych ust.
Pożar wypowiedzianych słów
nie ugasi wilgotność
mego ciała.
Chłodnym dotykiem
zamroziłeś
moje pragnienia.
Wspomnienia pożółkły
jak liście
jesienną porą.
Jak kartki z kalendarza
zamazane
nie chcą pamiętać.
Wypalone obojętnością oczy
tęsknią za światłem
naszej bliskości.
20 listopada 2013
Esprit
W
półśnie na granicy
nocy
i
dnia
dostrzegam kruchość
porcelany życia.
Na płótnie
odbita fantazja
senna
lewituje nad ciałem.
Bez
kontaktu z podłożem
zamieniam się w ptaka
uskrzydlona
ekstazą wolności
czasoprzestrzenią
się
18 listopada 2013
A kiedy przyjdzie
Przepalona żarówka ciemnią
słabnącej siły
negatywem odbitym bez połysku
na płótnie przerażenia.
Znikającym cieniem martwej materii.
Kostucha odziana w oślepiającą biel.
prowadzi do podziemia
grobowej ciszy.
Ścięta rzeczywistość gilotyną ostatniego tchnienia.
Nie pukając i nie pytając o wiek
zamknęła chłodnym dotykiem powieki
zabierając w podróż wiecznego
uwolnienia.
słabnącej siły
negatywem odbitym bez połysku
na płótnie przerażenia.
Znikającym cieniem martwej materii.
Kostucha odziana w oślepiającą biel.
prowadzi do podziemia
grobowej ciszy.
Ścięta rzeczywistość gilotyną ostatniego tchnienia.
Nie pukając i nie pytając o wiek
zamknęła chłodnym dotykiem powieki
zabierając w podróż wiecznego
uwolnienia.
15 listopada 2013
Iść w stronę słońca
Po drugiej stronie szklanej
tafli
ból rozsypał puzzle
nie pasujące do ukrytej
podświadomości.
W oparach piekącego dymu
nie mogę obudzić
pozytywnych myśli.
Zaślepiona przez samą
siebie szukam siły
by pokonać paraliż umysłu
nieprzystosowany do obecnej
egzystencji.
Ulotna jak dym
podążam do źródła sensu
istnienia.
Pod napięciem silnej
woli przeżycia
odnajduję właściwy
puzzel do mojego ocalenia.
tafli
ból rozsypał puzzle
nie pasujące do ukrytej
podświadomości.
W oparach piekącego dymu
nie mogę obudzić
pozytywnych myśli.
Zaślepiona przez samą
siebie szukam siły
by pokonać paraliż umysłu
nieprzystosowany do obecnej
egzystencji.
Ulotna jak dym
podążam do źródła sensu
istnienia.
Pod napięciem silnej
woli przeżycia
odnajduję właściwy
puzzel do mojego ocalenia.
12 listopada 2013
Wyznanie
Na stosie
płonę
purpurą przemocy.
W
płomieniach rozdartych
szat
cierpienie skute
łańcuchem.
Wiara
uwolniła od rzezi
zaszczutych
spojrzeń.
Na
rozżarzonych węglach
został
popiół mego imienia.
Trzymając za rękę Anioła Stróża
wzbiłam się lekko jak motyl
stając się jednością
światła
przedwiecznego.
płonę
purpurą przemocy.
W
płomieniach rozdartych
szat
cierpienie skute
łańcuchem.
Wiara
uwolniła od rzezi
zaszczutych
spojrzeń.
Na
rozżarzonych węglach
został
popiół mego imienia.
Trzymając za rękę Anioła Stróża
wzbiłam się lekko jak motyl
stając się jednością
światła
przedwiecznego.
10 listopada 2013
Jesienna zaduma
Zatrzymać wiatrem jesienny czas
czuć pod stopami szeleszczący
zachwyt
unosząca się w powietrzu burza
kolorów
energią na słotne dni.
Spleciony warkocz z rozsypanych
barw otula ciszę długich nocy
w mgliste poranki
zagłębiać się w myślach
a w deszczu wśród tańczących
parasoli
nie zgubić uśmiechu.
W kałuży zostawić zmęczone odbicie.
czuć pod stopami szeleszczący
zachwyt
unosząca się w powietrzu burza
kolorów
energią na słotne dni.
Spleciony warkocz z rozsypanych
barw otula ciszę długich nocy
w mgliste poranki
zagłębiać się w myślach
a w deszczu wśród tańczących
parasoli
nie zgubić uśmiechu.
W kałuży zostawić zmęczone odbicie.
Eksodus
W
gęstej mgle
ukryję
stalowy popiół
nieznaczenia
mego
Cień
istnienia spętam
zażółconym
kaftanem
niezrozumienia.
Słysząc
obezwładniający
skowyt
upadłych aniołów
uciekam przed
dotykiem czarnych skrzydeł
zniewolenia
w
stan
hipnozy
stałej.
Uniesienie
Stąpam lekko po kruchym lodzie
nie raniąc twych uczuć.
Nie zamykam drzwi do wnętrza
labiryntu mej duszy.
Obnażam przed tobą
nagość rozpalonych myśli.
Zwykłym kluczem otwórz
i znajdź drogę do szczytów
moich marzeń.
nie raniąc twych uczuć.
Nie zamykam drzwi do wnętrza
labiryntu mej duszy.
Obnażam przed tobą
nagość rozpalonych myśli.
Zwykłym kluczem otwórz
i znajdź drogę do szczytów
moich marzeń.
W Zoo
Raz hiena z zebry się wyśmiewała,
że sama nie wiedziała czy jest biało-czarna
czy czarno-biała.
Małpa głupie robi miny
obrażając tym pingwiny,
tygrys szczerzy wielkie kły
i udaje, że jest zły.
Zniknęła z wybiegu Żyrafa,
a ona na sesji u fotografa,
Ślimak z Żółwiem wyścigi urządzili
rekord w Zoo na setkę pobili.
Niedźwiedź czeka na swą grację,
foka wskoczyła do basenu
na sam widok papudze zabrakło tlenu.
W parku parada dumnych pawi
lew ze wzruszenia łzawi,
węże do słońca się opalają
ostrzeżenia przed udarem za nic mają.
Słoń do sauny zaprasza
trąbą kamienie zrasza.
Choć są kłótnie żarty głupie
nieraz szydercza kpina,
W Zoo wszystkie zwierzęta
to wielka rodzina.
Fatamorgana
Na piasku spłonę
milcząc
w bezbarwnym urojeniu
w krwawej gorączce
przy twoim cieniu
złudzeniu.
Pod horyzontem
załamaniem
optycznym
się
staję
9 listopada 2013
"Niemy Krzyk"
Bladość dnia pozostawiła na
twarzy zmarszczki nieprzespanych
nocy
Ołowiane powieki pod nimi
kalejdoskop zmieniających
niechcianych rozbitych szkiełek
skażonych zatrutym powietrzem
rozsypał pozytywne myśli dnia
poprzedniego.
Kolejna noc ubrana w koszmarne
brudne nawracające myśli
zwężające ściany duszą poduszką
oddech o zapachu winnego octu.
Na pustym peronie pociąg
w ręku sen w jedną stronę
cisza dookoła mego imienia
nikt nie woła.
W odmętach niewidzialnej
siły tonę
proszę zerwij moje ulubione piwonie
Subskrybuj:
Posty (Atom)