29 listopada 2013

Czuję się jak

ściana obdarta przesiąknięta
 chłodnym spojrzeniem
   pustych wnętrz
węgiel wypalony niedający
        ciepła
niepokój oblany brakiem
szacunku i nienawiścią
kwiat ścięty powoli usychając
patrzy z pogardą na otaczającą
        go obojętność
wyrzucona z pędzącego pociągu
nie mogę podnieść swojego
ciężaru odrzucenia
chcę biec przed siebie
jak stado dzikich koni
  nie zatrzymując
i pozostać w biegu
   do końca.

28 listopada 2013

Zima

                           Nadchodzą dni mrozu i chłodu
                           nadchodzą dni okryte płaszczem lodu
                           miasta i wsie puchem białym okryje
                           i noc dniem przykryje.

                          Na jej rozkaz lawina schodzi z prędkością
                          światła zbierając po drodze żniwo śmierci
                          na jej skinienie lód zdradliwy pęka
                          pod lodem ciemność , rozpacz i męka.

                          Piękna-choć mściwa
                          Spokojna-lecz bezlitosna
                          Cicha-choć gniewną ma twarz

                          Zima która niszczy i zabija
                          która wyrządza dużo złego
                          trzymać nas będzie w garści
                          aż do lutego.

26 listopada 2013

Nieustający płomień

                            Oczy duszy
                  wznieciły ogień
                           miłości
                              i
                      patrząc płoną
                          żarem
                            jej
   

                            siły.

23 listopada 2013

Bez powrotu

Mokra od łez
zmywam gorzki smak
pocałunków z mych ust.

Pożar wypowiedzianych słów
nie ugasi wilgotność
mego ciała.

Chłodnym dotykiem
   zamroziłeś
moje pragnienia.

Wspomnienia pożółkły
jak liście
jesienną porą.

Jak kartki z kalendarza
     zamazane
nie chcą pamiętać.

Wypalone obojętnością oczy
tęsknią za światłem
naszej bliskości.

20 listopada 2013

Esprit

             W          
półśnie na granicy
    nocy
             i
dnia
dostrzegam kruchość 
     porcelany życia.


Na płótnie
    odbita fantazja
senna
lewituje nad ciałem.

         Bez 
 kontaktu z podłożem
zamieniam się w ptaka
     uskrzydlona
ekstazą wolności

czasoprzestrzenią
        się
   cieszę.

18 listopada 2013

A kiedy przyjdzie

Przepalona żarówka ciemnią
słabnącej siły
negatywem odbitym bez połysku
na płótnie przerażenia.

Znikającym cieniem martwej materii.

Kostucha odziana w oślepiającą biel.
prowadzi do podziemia
grobowej ciszy.

Ścięta rzeczywistość gilotyną ostatniego tchnienia.

Nie pukając i nie pytając o wiek
zamknęła chłodnym dotykiem powieki
zabierając w podróż wiecznego
uwolnienia.

15 listopada 2013

Iść w stronę słońca

Po drugiej stronie szklanej
            tafli
ból rozsypał puzzle
nie pasujące do ukrytej
     podświadomości.

W oparach piekącego dymu
nie mogę obudzić
pozytywnych myśli.


Zaślepiona przez samą
siebie szukam siły
by pokonać paraliż umysłu
nieprzystosowany do obecnej
     egzystencji.

Ulotna jak dym
podążam do źródła sensu
    istnienia.

Pod napięciem silnej
woli przeżycia
odnajduję właściwy
puzzel do mojego ocalenia.












12 listopada 2013

Wyznanie

Na stosie
  płonę
purpurą przemocy.


     W
płomieniach rozdartych
      szat
cierpienie skute
łańcuchem.


    Wiara
uwolniła od rzezi
  zaszczutych
spojrzeń.

     Na
rozżarzonych węglach
     został
popiół mego imienia.

Trzymając za rękę Anioła Stróża
wzbiłam się lekko jak motyl
stając się jednością
     światła
przedwiecznego.

   

10 listopada 2013

Jesienna zaduma

Zatrzymać wiatrem jesienny czas
czuć pod stopami szeleszczący
zachwyt
unosząca się w powietrzu burza
kolorów
energią na słotne dni.


Spleciony warkocz z rozsypanych
barw otula ciszę długich nocy
w mgliste poranki
zagłębiać się w myślach
a w deszczu wśród tańczących
parasoli
nie zgubić uśmiechu.

W kałuży zostawić zmęczone odbicie.

Eksodus

W
gęstej mgle
ukryję
stalowy popiół
nieznaczenia
mego

Cień
istnienia spętam
zażółconym
kaftanem
niezrozumienia.

Słysząc
obezwładniający
skowyt
upadłych aniołów
uciekam przed
dotykiem czarnych skrzydeł
zniewolenia

w
stan
hipnozy
stałej.



Uniesienie

Stąpam lekko po kruchym lodzie
nie raniąc twych uczuć.
Nie zamykam drzwi do wnętrza
labiryntu mej duszy.
Obnażam przed tobą
nagość rozpalonych myśli.
Zwykłym kluczem otwórz
i znajdź drogę do szczytów
moich marzeń.

W Zoo

Raz hiena z zebry się wyśmiewała,
że sama nie wiedziała czy jest biało-czarna
czy czarno-biała.

Małpa głupie robi miny
obrażając tym pingwiny,
tygrys szczerzy wielkie kły
i  udaje, że jest zły.

Zniknęła z wybiegu Żyrafa,
a ona na sesji u fotografa,
Ślimak z Żółwiem wyścigi urządzili
rekord w Zoo na setkę pobili.

Niedźwiedź czeka na swą grację, 
by zjeść przy świecach romantyczną kolację,
foka wskoczyła do basenu
na sam widok papudze zabrakło tlenu.

W parku parada dumnych pawi
lew ze wzruszenia łzawi,
węże do słońca się opalają
ostrzeżenia przed udarem za nic mają.

Słoń do sauny zaprasza
trąbą kamienie zrasza.

Choć są kłótnie żarty głupie
nieraz szydercza kpina,

W Zoo wszystkie zwierzęta
to wielka rodzina.






Fatamorgana

Na piasku spłonę
milcząc
w bezbarwnym urojeniu
w krwawej gorączce
przy twoim cieniu
złudzeniu.
Pod horyzontem
załamaniem
optycznym
się

staję

9 listopada 2013

"Niemy Krzyk"

Bladość dnia pozostawiła na
twarzy zmarszczki nieprzespanych
nocy

Ołowiane powieki pod nimi 
kalejdoskop zmieniających 
niechcianych rozbitych szkiełek
skażonych zatrutym powietrzem
rozsypał pozytywne myśli dnia
poprzedniego.

Kolejna noc ubrana w koszmarne 
brudne nawracające myśli
zwężające ściany duszą poduszką
oddech o zapachu winnego octu.

Na pustym peronie pociąg
w ręku sen w jedną stronę
cisza dookoła mego imienia
nikt nie woła.

W odmętach niewidzialnej 
siły tonę
proszę zerwij moje ulubione piwonie
włóż w moje chłodne dłonie.