ściana obdarta przesiąknięta
chłodnym spojrzeniem
pustych wnętrz
węgiel wypalony niedający
ciepła
niepokój oblany brakiem
szacunku i nienawiścią
kwiat ścięty powoli usychając
patrzy z pogardą na otaczającą
go obojętność
wyrzucona z pędzącego pociągu
nie mogę podnieść swojego
ciężaru odrzucenia
chcę biec przed siebie
jak stado dzikich koni
nie zatrzymując
i pozostać w biegu
do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz