Bladość dnia pozostawiła na
twarzy zmarszczki nieprzespanych
nocy
Ołowiane powieki pod nimi
kalejdoskop zmieniających
niechcianych rozbitych szkiełek
skażonych zatrutym powietrzem
rozsypał pozytywne myśli dnia
poprzedniego.
Kolejna noc ubrana w koszmarne
brudne nawracające myśli
zwężające ściany duszą poduszką
oddech o zapachu winnego octu.
Na pustym peronie pociąg
w ręku sen w jedną stronę
cisza dookoła mego imienia
nikt nie woła.
W odmętach niewidzialnej
siły tonę
proszę zerwij moje ulubione piwonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz