30 listopada 2015

Męskości dowody

Kobieto nie szukaj męskości dowodów 
w bicepsach napiętych jak struny 
w klacie może braknąć metrowi obwodu 
a jego ciało może mieć sprężystość gumy 
męskości dowody 
to poranne wzwody. 



Tomasz Kiełtyka 

27 listopada 2015

Ja

Jestem jak pustynia 
me serce oazą 
spragnieni przystaną 
miłością pragnienie ugaszą 
Nie skąpie napitku oazy 
bo wiem co to być spragnionym 
wokół grzechu jak piachu 
a nienawiść jak słońce praży 
język nawet w czasie suszy 
wymawia słowa bolesne kaktusy. 

Tomasz Kiełtyka 

24 listopada 2015

Na pozór

Na pozór wszyscy i wszystko śpi 
uchylone z lekka drzwi 
amor na skrzydłach jak ptak 
nie odwracaj głowy twe rzęsy mówią tak. 
Zakradam się po cichu do łóżka 
rozpinam koszule mokra poduszka 
uciekasz bronisz się i krzyczysz 
lecz tak bardzo lubisz być na przegranej pozycji. 
Krew podwaja objętości 
nabrzmiałe usta w gotowości 
do wielkiego ucztowania 
ona na stole wśród głównego dania 
nikt o nic nie pyta 
do woli i do syta 
nawet w wielki piątek ją możesz jeść 
bo miłość koszerna jest. 

Tomasz Kiełtyka

17 listopada 2015

Afonia

Kiedy milczysz 
odchodzę szeptem 
w ciszy nawet ptaki umierają 
zamknięte w sobie pragną wolności. 


Szybują coraz niżej 
skrzydłami tęsknoty 
uderzają 
w białe obłoki 
co wystają z gleby. 


Kiedy milczysz każda chwila pożądania 
krwawym zaćmieniem mojego potępienia. 

15 listopada 2015

W sidłach miłości

Pokój tonie w blasku świec 
radość do słońca chce biec 
odbite na ścianie cienie w ciemności 
uwięzione w sidłach są miłości. 
Ręce wędrowały same w intymne zakątki 
a pocałunki jak pieczątki 
odbijałem na twej bladej skórze 
nasze serca unoszą się w górze. 
Wolno sącząca się muzyka 
w wir nas wprawia i balet języka 
ekstaza unosząca się ponad nami 
jak opar nad bagnem- sobą splątani 
Pochłonięci w uścisku 
aż do bólu 
o nasza miłości 
na wieki króluj. 

Tomasz Kiełtyka

10 listopada 2015

Ptaki emigranci

Opustoszałe podwórka 
karuzela nie dyszy 
trzepaka pęknięta rurka 
pamięta dzieci kaprysy 
Starość z pomarszczonymi troskami 
chciałaby odlecieć jak ptaki 
za swymi pisklętami 
nie może za ciężkie chodaki 
Popiół po czerwonym transparencie 
nie krzyczą głupie z niego slogany 
na ojczyzny firmamencie 
złodziej już demokratycznie wybrany 
Patrzę z moich okien 
w niebieską dal nieznaną 
tęsknota tuż przed zmrokiem 
za ziemią historią starganą 
Najlepszy chleb tu nie smakuje 
nie ma sąsiada kompotu z suszek 
szampan w najdroższych kryształach 
zamienię na wody garnuszek 
Jeśli do gniazd swych powrócą 
powrócą już nie takie same 
zostawią włosów kruczość 
czy zastaną dziś bardziej łaskawe 
Mieć mały domek owinięty różą 
i w sadzie własny stołek 
niech walizka kojarzy się tylko z podróżą 
z niedolą zaś tobołek 

Tomasz Kiełtyka 

3 listopada 2015

Garbate dziś proste jutro

Czujesz się jak pole bitwy 
wiecznie ponoszonych klęsk 
obce ci prośby i modlitwy 
i nie wierzysz w życia sens 
Świty przepojone troską 
zachód nie jest różowy 
spróbuj być na ty z Matką Boską 
nie tylko klepane paciorków mowy 
Nie patrz na świat zza kwadratów krat 
pozamiataj w sercu umyj czarność myśli 
do drzwi zapuka nie wróg lecz brat 
to bracia skrzydlaci przyszli 
Zaparz herbaty nakryj do stołu 
poranek jak rogalik zanurzony w kapturze cappuccina 
sny będą mieć lekkość aniołów 
twój spokój utuli z płaczu syna 
Garbate dziś proste jutro 
nienawiść jak bańka prysła 
żonkile nie kwitną już zazdrością lecz żółcią 
miłość znów jak kiedyś na ustach zawisła. 

Tomasz Kiełtyka