Zsiniałe od udręki powieki
przestały mrugać
skrzypiące rzęsy nie falują
swą czernią.
Bez nakładania cieni
oczy w oprawie modnego
fioletu patrzą zamglone
w anemiczną szybę
by dostrzec siebie.
W odbiciu szukam ukrytej prawdy
która poprowadzi mnie
na zielone łąki.
Na miękkim dywanie
utkanym z nadziei
odnajduję spokój.
Pogrążona we śnie nie boję się niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz