Siedzi bieda za stołem
drewnianą łyżką je
fortuna toczy się kołem
złotym zębem śmieje się
Domy łaskoczą chmury
samolot podaje dłoń
himalaje to nie góry
karabin to już nie broń
Na księżyc to jak do Krakowa
na mars godzinę dłużej
Atlantyk przepłyniesz w dwa słowa
nie zdążysz oko zmrużyć
Wszystko biegnie wciąż przed siebie
nie mogąc złapać tchu
wiemy jak jest w niebie
nie wiedząc jak jest tu
Głupota dostojna w pierwszym rzędzie
aureole założyła sobie sama
ministrów równo ścięte głębie
brzmią jak fałszywa gama
Jaka szkoda że to nie sen
nauczmy dzielić się
co drugi to biznesmen
a bieda wciąż drewnianą łyżką je.
Tomasz Kiełtyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz