Wstaję na dłoniach ona,
siedząc tonę w beznadziei
dni poprzednich.
Myślę krew cieknie
czas ucieka
leżąc słyszę odgłosy cierpienia
zapach zła dobijający się do drzwi.
A ona ciągle jest, prześladuje
i przypomina.
Dzień się jeszcze nie skończył
on dopiero się zaczyna.
Zdążę przewietrzyć zło
i żyć z czystym sumieniem.
Daniel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz