22 października 2014

Deszcze

Póki co spływają po mnie deszcze
jestem południem nie zmierzchem jeszcze
nie pora porastać mchem i zginać kark
z zielonych wiosny będę pić warg
Soczystość kropel z wartkich strumieni
świeżą krew z głębokich źródeł ziemi
nie popłynę z marzanną stanę nad rzeczką
na pożegnanie pomacham jej chusteczką
Czerwoną szminką płatków róż
pomaluje siność ust
szarość oczu spłowiałość granatu
pociągnę cieniem bławatów
Marzenia puszczę jak latawce
niech zdobędą szczyty gór
z wiatrem jak dmuchawce
pod wiatr żaglami chmur
Zachody słońca delikatnie dotykam
lipiec mam w sercu do miłości skore
zegar nakręcę niech sobie tyka
nim odejdę z latem zjem podwieczorek
Nim odpocznę i się położę
do domu naniosę drwa
to wszystko nim parasol rozłożę
nim spłynie po mnie jesieni rdza

Tomasz Kiełtyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz