Zamykam osuszone ze smutku oczy
widzę płaczącą wierzbę
pod nią milcząca ja.
Szum listków uciszył sztorm
wzburzonych niepokojem fal
uderzających o brzeg prawdy.
Długimi gałązkami kołysze sen
w zielonych ramionach nie budząc
biegnącego czasu.
W utulonym śnie błądzę w podziemiach
szukając właściwej drogi
pełnej przeszkód, tortur.
Docieram do celu
gehenna zakończona ulgą przetrwania.
Obudzona kroplami rosy pochylonej
wierzby
płaczę z nią łzami szczęścia.
Wyruszam na otwarte morze
niezatapialnym okrętem Nadzieja
na nową odkrytą wyspę Wolność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz